Wypadki na drogach niestety nie są w Polsce rzadkością. Zmiany przepisów, wysokie kary: to nie pomaga. Nie ma dnia bez kolizji, nie ma tygodnia bez przerażających wypadków drogowych, w których giną ludzie. Ostatni taki wypadek miał miejsce w okolicach Wyszkowa. Przybyli na miejsce wyszkowscy policjanci mieli przed sobą trudne zadanie.
Dachowanie całkowicie zniszczyło samochód
Do wypadku doszło na trasie S8, a dokładniej na obwodnicy Wyszkowa. Był późny wieczór, kiedy policjanci otrzymali zgłoszenie o groźnym wypadku na pobliskiej drodze.
Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce, zastali beznadziejny widok. Auto wyglądało jak przeżuta kanapka, którą ktoś wypluł na drogę. Wygląd pojazdu nie pozostawiał złudzeń co do stanu jego pasażerów. Jak ustalono, pasażer był jeden: 30-letni obywatel Szwecji. Policjanci natychmiast rozpoczęli reanimację mężczyzny, jednak jego życia nie udało się uratować. Nie miał żadnych szans.
Kierowca w chwili wypadku był na drodze sam. Auto z niewiadomych przyczyn wypadło z drogi i dachowało. Patrząc na zmiażdżony samochód trudno uwierzyć, jak w ogóle mogło do tego dojść. Policja bada okoliczności zdarzenia, by z całą pewnością ustalić, co mogło się wydarzyć.
Winne polskie drogi czy nieostrożna jazda?
Wypadek na drodze pod Wyszkowem wywołał spore emocje. Informację o zdarzeniu opublikowano na wielu serwisach informacyjnych i pod każdą z publikacji zaroiło się od komentarzy.
Jedni komentujący w dość niewybredny sposób naśmiewali się z prędkości, jaką musiał rozwinąć kierowca. Wygląd auta mówi sam za siebie, jednak przyczyny wypadku nie są jeszcze znane. Nie mamy dowodów na to, że 30-latek jechał ze znaczną prędkością, poza oczywiście całkowicie zmiażdżonym autem.
Wiele osób wskazało również trudne warunki na drogach w Polsce. Tamtego dnia padał deszcz i jeden z komentujących zwrócił uwagę, że on również wpadł w poślizg na tym samym odcinku trasy S8. Stan polskich dróg pozostawia wiele do życzenia i z pewnością nie pozostaje bez wpływu na dramatyczne wydarzenia.