Wyrzut ścieków do rzek to najprostszy i najtańszy sposób na utylizację odpadów. W Polsce legalne jest odprowadzanie w ten sposób odpadów o określonym stężeniu zanieczyszczeń. Mowa tu o ściekach bytowych, przemysłowych i komunalnych. Warto jednak zaznaczyć, że wszystkie zrzuty powinny być kontrolowane i zatwierdzone przez podmiot odpowiedzialny. Tymczasem katastrofa Odry ujawniła smutną prawdę na temat stosunku przedsiębiorców do polskich rzek.

Dlaczego przedsiębiorstwa zatruwają rzeki?

Problem ze ściekami wpływającymi do rzek polega na tym, że oprócz zarejestrowanych wylotów ściekowych, przy rzekach znajduje się mnóstwo wylotów nielegalnych. A nad nimi Wody Polskie nie mają żadnej kontroli. Można się zastanowić, dlaczego przedsiębiorstwa tak odważnie sobie poczynają. Odpowiedź na to pytanie jest prosta: kary są na tyle niskie, że warto ryzykować. I oczywiście każdy patrzy wyłącznie na siebie, myśląc, że mało jest osób odprowadzających ścieki w ten sposób. Tym samym otrzymujemy ogromną liczbę firm bezkarnie i stale zanieczyszczających środowisko. Podczas gdy przeciętny Kowalski dostaje kary za mycie auta na osiedlu. Uwaga skierowana na przedsiębiorstwa wciąż jest nikła.

Gdyby nie susza, o zatruciu Odry nikt by się nie dowiedział?

Mimo że od informacji o zatruciu Odry minęło wiele tygodni, wciąż tak naprawdę nie wiadomo, co zabiło w rzece całe życie. Eksperci tłumaczą, że Odra mogła być zatruwana od lat, jednak to niski poziom wód zdemaskował skalę zanieczyszczeń. Po prostu zabrakło wody, w której wszystkie ścieki mogłyby się wymieszać. Zabrakło również tlenu i w tej śmiertelnej mieszance zginęły wszystkie ryby. Czy ta katastrofa sprawi, że zaczniemy bardziej dbać o dobro naturalne? Trudno powiedzieć.